terça-feira, 12 de janeiro de 2010

(nie)Spodziewana podroz

Jedziemy juto do Edmonton. Pojutrze lece z Diana i Laura do Vancouver( musze im przedluzyc waznosc paszportow- a to najblizszy konsulat). Wracam tego samego dnia. Nie wiem jak to wytrzymam.
Sergio kiedys mnie wykonczy tymi swoimi pomyslami i rozwiazywaniem wszystkiego w ciagu 5 minut przed dzwonkiem. Ale to chyba i tak lepiej niz pchanie sie cala rodzina przez Gory Skaliste samochodem, w srodku zimy...
Strasznie jestem zestresowana, bo on to dzisiaj wymyslil i dzisiaj sfinalizowal ja tylko przez pol dnia wisialam na telefonie.
No to Lola da mi w kosc. To bedzie przedsmak letniej podrozy do Portugalii.
A swoja droga, czasami ma czlowiek ochote wyrwac sie z tej wsi i pojechac gdzies blizej cywilizacjii...a jak ten moment przychodzi to tak bardzo chcialo by sie zostac w domu, w ciepelku i bezpieczenstwie.

1 comentário:

Urszula Sobieska disse...

Zobaczysz, ledwo sie nie obejrzysz i juz bedziecie spowrotem w cieplym domku;-)
Lola bedzie grzeczna, a Diana dzielna i pomocna, tego jestem na 150% pewna;-)
I obawiam sie, ze nie uda sie juz zmienic naszych Portugali w temacie tej decyzyjnosci na 5min przed (badz 5min po - jak w przypadku Luisa;-)... Trzeba sie pogodzic, choc wiem jak trudno;-)))
Szczesliwego i szybkiego lotu, przychylnych wiatrow i pomyslnosci i zalatwieniu paszportow!!

PS. Gory skaliste moze zobaczycie z okna samolotu;-)