segunda-feira, 7 de janeiro de 2013
migawka z codziennosci
Siedzimy sobie w kuchni, ja robie porzadek w kuponach, Lola probuje sprzedawac swoje dziela. Nagle wpadla na pomysl ze ona tez moze pokuponowac, poszla po nozyczki i zaczela wycinac to co mama rzucila na podloge jako niepotrzebne:) kupony na jedzenie dla psa i prezerwatywy :)
domingo, 6 de janeiro de 2013
nice people
post hejterowski
Kanadyjczycy to sa very nice people. Juz kiedys o tym pislam i mam wrazenie z byl to post laurkowy, pean i w ogole.
W nastroju w ktorym jestem i z nastawieniem jakie obecnie mam wyglada to tak:
w szkolach cudownych, kanadyjskich panuje zasada ze gdy temperatura jest wyzsza niz -20C uczniowie nie maja prawa wejsc do szkoly, chyba z z rodzicem, ktory zostanie z nimi az do dzwonka. Jezeli rodzic podwozi je do szkoly i zostawuia pod drzwiami, albo jezeli przyjezdzaja busem powinni zostac na dworze az do dzwonka.W listopadzie, grudniu i styczniu oprocz tego ze jest zimno to jeszcze 8 rano to jest ciemna noc. Ok, takie sa zasady... oni nie produkuja mieczakow... niech im bedzie. A teraz o tym jacy oni sa NICE. Ktoregos okropnego dnia gdy bylo zimno, ale cieplej niz -20, i padal snieg przez cala noc i ciemno bylo okropnie zaprowadzilam Diane pod same drzwi do klasy i zostawilam pod opieka starszych kolezanek wychodzac natknelam sie na pania Principal, ktora jest Nice do zemdlenia jak tofiki... Dziecko tak na oko 9 letnie, dziewczynka weszla do szkoly tymi frontowymi drzwiami, juz zdjela buty, rozpiela kurtke i przygotowywala sie zeby grzecznie isc pod drzwi swojej klasy, ktora znajdowala sie na koncu korytarza. Co zrobila pani Principal? Slodkim glosikiem aniola kazala jej sie ubrac, mowiac do niej Honey i wygonila ja na dwor zeby weszla do szkoly tylnymi drzwiami. Nie wiem dlaczego...co by jej przeszkadzalo zeby dziecko jednak przeszlo ogrzanym korytarzem? nie mam pojecia? Czy chodzi o to zeby woda nie kapala z tych butow osniezonych... nie wiem. Cos tam palnelam glupiego... ale coz powiedziala mi ze jezeli nie podoba mi sie ta zasada to powinnam sie przeprowadzic gdzies gdzie cieplej...I to wlasnie znaczy NICE- wywalic kogos za drzwi ale mowic do niego "kochanie".
I przykladow na to zjawisko jest mnostwo.
Kanadyjczycy to sa very nice people. Juz kiedys o tym pislam i mam wrazenie z byl to post laurkowy, pean i w ogole.
W nastroju w ktorym jestem i z nastawieniem jakie obecnie mam wyglada to tak:
w szkolach cudownych, kanadyjskich panuje zasada ze gdy temperatura jest wyzsza niz -20C uczniowie nie maja prawa wejsc do szkoly, chyba z z rodzicem, ktory zostanie z nimi az do dzwonka. Jezeli rodzic podwozi je do szkoly i zostawuia pod drzwiami, albo jezeli przyjezdzaja busem powinni zostac na dworze az do dzwonka.W listopadzie, grudniu i styczniu oprocz tego ze jest zimno to jeszcze 8 rano to jest ciemna noc. Ok, takie sa zasady... oni nie produkuja mieczakow... niech im bedzie. A teraz o tym jacy oni sa NICE. Ktoregos okropnego dnia gdy bylo zimno, ale cieplej niz -20, i padal snieg przez cala noc i ciemno bylo okropnie zaprowadzilam Diane pod same drzwi do klasy i zostawilam pod opieka starszych kolezanek wychodzac natknelam sie na pania Principal, ktora jest Nice do zemdlenia jak tofiki... Dziecko tak na oko 9 letnie, dziewczynka weszla do szkoly tymi frontowymi drzwiami, juz zdjela buty, rozpiela kurtke i przygotowywala sie zeby grzecznie isc pod drzwi swojej klasy, ktora znajdowala sie na koncu korytarza. Co zrobila pani Principal? Slodkim glosikiem aniola kazala jej sie ubrac, mowiac do niej Honey i wygonila ja na dwor zeby weszla do szkoly tylnymi drzwiami. Nie wiem dlaczego...co by jej przeszkadzalo zeby dziecko jednak przeszlo ogrzanym korytarzem? nie mam pojecia? Czy chodzi o to zeby woda nie kapala z tych butow osniezonych... nie wiem. Cos tam palnelam glupiego... ale coz powiedziala mi ze jezeli nie podoba mi sie ta zasada to powinnam sie przeprowadzic gdzies gdzie cieplej...I to wlasnie znaczy NICE- wywalic kogos za drzwi ale mowic do niego "kochanie".
I przykladow na to zjawisko jest mnostwo.
sábado, 5 de janeiro de 2013
przeblyski
Siedzialysmy sobie wczoraj leniwie pod kocem na sofie gdy moje najmlodsze male powiedzialo mi " I will never, ever stop loving you" a dzisiaj gdy zobaczyla mnie w kostiumie kapielowym szepnela mi " You are perfect mae".
No i czego ja chce?? To powinno byc najlepsze lekarstwo na depresje... do ktorej ona w duzej mierze sie przyczynia.
No i czego ja chce?? To powinno byc najlepsze lekarstwo na depresje... do ktorej ona w duzej mierze sie przyczynia.
quinta-feira, 3 de janeiro de 2013
second to none czyli raj na ziemi
Kto kiedykolwiek wjezdzal do Kanady droga lotnicza wie co mowie. Inspektorzy imigracyjni stoja na strazy tego miejsca jakby bronili dostepu do naprawde lepszego swiata. Jakby ci przyjezdni byli zagrozeniem dla kazdego obywatela tego raju. Kamizelki kuloodporne za szklem zapewne zrbojonym, gumowe rekawiczki... tylko masek gazowych im brakuje. Miny marsowe, zero usmiechu... ZERO, odpowiadac nalezy szybko i bez wahania na zadawane gburowate pytania typu:
- a po co ty tu?
- co wwozisz?
Lista rzeczy nielegalnych nie ma konca. Alkoholu mozna wwiezc 1,14 l i nie ma przepros. Papierosow ze trzy paczki...Nasiona i kawalki roslin to jest zbrodnia przeciwko cudownej naturze Kanady.
Jeszcze bedac w samolocie z Europy juz sie slyszy ze przy drzwiach stoja inspektorowie i zeby podporzadkowac sie kazdemu ich poleceniu. Ostatnim razem gdy lecialam z Warszawy stalo ich przy wyjsciu z rekawa ponad 10, uzbrojonych w paly i teasery... coz. Ich kRaj ich prawo... tylko teraz trzeba sie zastanowic czy to naprawde taki raj.
Ubzdurzylo im sie w glowach ze tutaj tak dobrze i jest to bezmyslnie powielane przez kolejne pokolenia.
No bo zastanowmy sie co sklada sie na " jakosc zycia" w danym miejscu.
Mowia ze Vancouver to jest miejsce numer jeden w skali swiatowej jezeli chodzi o poziom i jakosc zycia... no bo to ta Swieta Kanada i jeszcze na dodatek zimy tam nie ma...
no wiec: Klimat...
co tu duzo mowic klimat to tutaj jest malo czlowiekowiprzyjazny...nawet jezeli to nie jest 7 miesiecy zimy, jak na preriach to to jest wieczna wilgoc w BC, wilgoc i potworny wiatr w Ontario, sniezyce we prowincjach atlantyckich, tydzien lata i komary?? No naprawde jak w niebie...
Warunki mieszkaniowe czyli domy kanadyjskie...
i co z tego ze wyglada jak palac jak to jest plyta pazdzierzowa, fatalnej jakosci, oklejone toto plastikowym sajdingiem, a w srodku niezaleznie od tego czy to milioner czy stroz tam mieszka to wykonczeniowka jest taka sama, smutne biale drzwi z dykty, plastiki na podlogach w kuchniach, lazienki takie byle jakie, mimo ze ogromne pomieszcenia i wielkie wanny to mebelki jak z lat 50siatych, smutne i brzydkie. Wszystko pomontowane byle jak, prowizorycznie jakby nie oplacalo sie przykrecic tego mocniej bo po co? Takie szczegoly jak zyrandole, klamki czy wylaczniki to ilustracja calej tej mojej tezy. Bo jak to jest mozliwe ze w zupelnie nowych(drogich jak cholera) domach montowane sa szkaradzienstwa, ktorych np w takiej zabitej dechami Polsce czy innej biednej Portugalii kupic juz nie mozna... bo to takie brzydkie, przestarzale i zwyczajnie malo funkcjonalne? Ja na instalacjach elektrycznych, wodnych i grzewczych to sie nie znam... ale jak tak patrze na platanine kabli, rur, rurek i przewodow wentylacyjnych, ktore sa zupelnie na wierzchu w moim bejzmencie to czasami przerazenie mnie chwyta za gardlo i szybko zamykam oczy zeby o tym nie myslec.
Zarcie czyli zobaczcie jak my duzo mamy.
Duzo fakt i tyle dobrego mozna o tym. Zarcia maja za duzo, ale jakosc tego...i brak szacunku... moze to moje dziecinstwo w komunistycznej Polsce tak mi uksztaltowalo charakter ale ja po prostu nie moge patrzec na marnotrawstwo, a ten ostatni miesiac, ktory byl pelen imprez typu kolacja swiateczna gdzies tak pokazal ze czegos takiego jak szacunek do jedzenia to jest pojecie calkowicie sredniemu Kanadyjczykowi nieznane. Nie tylko Kanadyjczykowi, bo emigrantow takich jak my bylo na tych imprezach duzo. Przeraza mnie gdy widze te przeladowane talerze w bufetach... chcialoby sie powiedziec... Czlowieku, po pierwsze nie wiesz czy dobre, po drugie nie zjesz tyle bo Ci sie nie zmiesci wiec po co sobie tyle serwujesz i mieszasz na tym talerzu wszystko? Ja rozumiem gdyby nie mozna bylo tam drugi raz podejsc... i taka osoba bylaby glodna strasznie... ale tak? No i bachory, ktorych nikt nie kontroluje nie mowi ze tak nie powinno sie robic. Ich bawi to ze dzieci nakladaja sobie gory gofrow, nakladaja na to kupy bitej smietany i polewaja to wszystko litrami syropu. Zjedza pozniej pol gofra... Smutne to, bardzo... Ale dziwic sie trudno bo ludzie w moim wieku w Kanadzie to chyba juz jakies 3 pokolenie, ktore nie wie co to braki...
Starm sie ignorowac, jezeli to nie moje, ale kto mnie zna wie co sie stalo w wakacje i jaki potezny szlag mnie trafil wlasnie na punkcie braku szacunku do zarcia i marnotrawstwa ogolnego. Planuje post pod tytulem " co sie wydarzylo w sierpniu w Odivelas" bo to tez ma duzo do czynienia z moim obecnym stanem emocjonalnym.
Praca. No moze akurat pracy w znaczeniu znalezc sobie dobrze platna prace to jest plus. W Albercie jest jej pod dostatkiem. Ale To jak ja wykonuja to juz inna historia. Przyklad? Poczta, to znaczy to na czym sie znam. Wysylalam niedawno mala poczuszke do Europy. 250 gram, w Portugalii wyslanie czegos takiego do Ameryki kosztuje jakies 5 euro. Pani zaspiewala mi ponad 45 $, no oczywiscie ze sie oburzylam ze jakim cudem??? Problem polegal na tym ze waga byla zablokowana kablem i ten kabel jest tam na stale pokazywalo jej ciezar ponad poltorakilograma. Co takiego sie zdarza... ale ja ze swego doswiadczenia wiem ze zaniepokoiloby mnie natychmiast ze cos jest nie tak; takie male i lekkie, bo przeciez miala to w rekach a tutaj taka cena. A jej nic to nie powiedzialo... No wlasnie... To jakim cudem ona moze byc dobrym pracownikiem skoro nie kojarzy takich rzeczy?? Ilu osobom przedemna skasowala grube pieniadze za przesylki? Za cos takiego w Portugalii placi sie kary. Wagi sa kontrolowane przez firmy niezalezne od poczty raz w roku, sprawdzane codziennie. A tutaj co? I wszedzie tak jest.To co sie dzieje w firmach np naftowych w Forcie przechodzi ludzkie pojecie. Oni sie tutaj szczyca i glosno mowia ze nie sluchaja polecen zwierzchnikow( no bo co taki inzynierek, prosto ze szkoly wie. Na pewno nie wiecej niz super wyksztalcony pan H, ktory high school skonczyl na kursach wieczorowych) Juz czuje ze o panu H i pani H i mlodych H to tutaj bedzie duzo i soczyscie.
Jakosc zycia po prostu rzucajaca na kolana.
- a po co ty tu?
- co wwozisz?
Lista rzeczy nielegalnych nie ma konca. Alkoholu mozna wwiezc 1,14 l i nie ma przepros. Papierosow ze trzy paczki...Nasiona i kawalki roslin to jest zbrodnia przeciwko cudownej naturze Kanady.
Jeszcze bedac w samolocie z Europy juz sie slyszy ze przy drzwiach stoja inspektorowie i zeby podporzadkowac sie kazdemu ich poleceniu. Ostatnim razem gdy lecialam z Warszawy stalo ich przy wyjsciu z rekawa ponad 10, uzbrojonych w paly i teasery... coz. Ich kRaj ich prawo... tylko teraz trzeba sie zastanowic czy to naprawde taki raj.
Ubzdurzylo im sie w glowach ze tutaj tak dobrze i jest to bezmyslnie powielane przez kolejne pokolenia.
No bo zastanowmy sie co sklada sie na " jakosc zycia" w danym miejscu.
Mowia ze Vancouver to jest miejsce numer jeden w skali swiatowej jezeli chodzi o poziom i jakosc zycia... no bo to ta Swieta Kanada i jeszcze na dodatek zimy tam nie ma...
no wiec: Klimat...
co tu duzo mowic klimat to tutaj jest malo czlowiekowiprzyjazny...nawet jezeli to nie jest 7 miesiecy zimy, jak na preriach to to jest wieczna wilgoc w BC, wilgoc i potworny wiatr w Ontario, sniezyce we prowincjach atlantyckich, tydzien lata i komary?? No naprawde jak w niebie...
Warunki mieszkaniowe czyli domy kanadyjskie...
i co z tego ze wyglada jak palac jak to jest plyta pazdzierzowa, fatalnej jakosci, oklejone toto plastikowym sajdingiem, a w srodku niezaleznie od tego czy to milioner czy stroz tam mieszka to wykonczeniowka jest taka sama, smutne biale drzwi z dykty, plastiki na podlogach w kuchniach, lazienki takie byle jakie, mimo ze ogromne pomieszcenia i wielkie wanny to mebelki jak z lat 50siatych, smutne i brzydkie. Wszystko pomontowane byle jak, prowizorycznie jakby nie oplacalo sie przykrecic tego mocniej bo po co? Takie szczegoly jak zyrandole, klamki czy wylaczniki to ilustracja calej tej mojej tezy. Bo jak to jest mozliwe ze w zupelnie nowych(drogich jak cholera) domach montowane sa szkaradzienstwa, ktorych np w takiej zabitej dechami Polsce czy innej biednej Portugalii kupic juz nie mozna... bo to takie brzydkie, przestarzale i zwyczajnie malo funkcjonalne? Ja na instalacjach elektrycznych, wodnych i grzewczych to sie nie znam... ale jak tak patrze na platanine kabli, rur, rurek i przewodow wentylacyjnych, ktore sa zupelnie na wierzchu w moim bejzmencie to czasami przerazenie mnie chwyta za gardlo i szybko zamykam oczy zeby o tym nie myslec.
Zarcie czyli zobaczcie jak my duzo mamy.
Duzo fakt i tyle dobrego mozna o tym. Zarcia maja za duzo, ale jakosc tego...i brak szacunku... moze to moje dziecinstwo w komunistycznej Polsce tak mi uksztaltowalo charakter ale ja po prostu nie moge patrzec na marnotrawstwo, a ten ostatni miesiac, ktory byl pelen imprez typu kolacja swiateczna gdzies tak pokazal ze czegos takiego jak szacunek do jedzenia to jest pojecie calkowicie sredniemu Kanadyjczykowi nieznane. Nie tylko Kanadyjczykowi, bo emigrantow takich jak my bylo na tych imprezach duzo. Przeraza mnie gdy widze te przeladowane talerze w bufetach... chcialoby sie powiedziec... Czlowieku, po pierwsze nie wiesz czy dobre, po drugie nie zjesz tyle bo Ci sie nie zmiesci wiec po co sobie tyle serwujesz i mieszasz na tym talerzu wszystko? Ja rozumiem gdyby nie mozna bylo tam drugi raz podejsc... i taka osoba bylaby glodna strasznie... ale tak? No i bachory, ktorych nikt nie kontroluje nie mowi ze tak nie powinno sie robic. Ich bawi to ze dzieci nakladaja sobie gory gofrow, nakladaja na to kupy bitej smietany i polewaja to wszystko litrami syropu. Zjedza pozniej pol gofra... Smutne to, bardzo... Ale dziwic sie trudno bo ludzie w moim wieku w Kanadzie to chyba juz jakies 3 pokolenie, ktore nie wie co to braki...
Starm sie ignorowac, jezeli to nie moje, ale kto mnie zna wie co sie stalo w wakacje i jaki potezny szlag mnie trafil wlasnie na punkcie braku szacunku do zarcia i marnotrawstwa ogolnego. Planuje post pod tytulem " co sie wydarzylo w sierpniu w Odivelas" bo to tez ma duzo do czynienia z moim obecnym stanem emocjonalnym.
Praca. No moze akurat pracy w znaczeniu znalezc sobie dobrze platna prace to jest plus. W Albercie jest jej pod dostatkiem. Ale To jak ja wykonuja to juz inna historia. Przyklad? Poczta, to znaczy to na czym sie znam. Wysylalam niedawno mala poczuszke do Europy. 250 gram, w Portugalii wyslanie czegos takiego do Ameryki kosztuje jakies 5 euro. Pani zaspiewala mi ponad 45 $, no oczywiscie ze sie oburzylam ze jakim cudem??? Problem polegal na tym ze waga byla zablokowana kablem i ten kabel jest tam na stale pokazywalo jej ciezar ponad poltorakilograma. Co takiego sie zdarza... ale ja ze swego doswiadczenia wiem ze zaniepokoiloby mnie natychmiast ze cos jest nie tak; takie male i lekkie, bo przeciez miala to w rekach a tutaj taka cena. A jej nic to nie powiedzialo... No wlasnie... To jakim cudem ona moze byc dobrym pracownikiem skoro nie kojarzy takich rzeczy?? Ilu osobom przedemna skasowala grube pieniadze za przesylki? Za cos takiego w Portugalii placi sie kary. Wagi sa kontrolowane przez firmy niezalezne od poczty raz w roku, sprawdzane codziennie. A tutaj co? I wszedzie tak jest.To co sie dzieje w firmach np naftowych w Forcie przechodzi ludzkie pojecie. Oni sie tutaj szczyca i glosno mowia ze nie sluchaja polecen zwierzchnikow( no bo co taki inzynierek, prosto ze szkoly wie. Na pewno nie wiecej niz super wyksztalcony pan H, ktory high school skonczyl na kursach wieczorowych) Juz czuje ze o panu H i pani H i mlodych H to tutaj bedzie duzo i soczyscie.
Jakosc zycia po prostu rzucajaca na kolana.
dlaczego znudzilo mi sie w Kanadzie
No bo chyba mi sie znudzilo.
Post marudny, sponsorowany przez slowo "syf"
Moze to taka faza, dolna czesc sinuozy emigracyjnej.
Dobija mnie fakt naszej sytuacji emigracyjnej. Piaty rok... i ciagle mamy tylko work permit. Zadnej stalosci, zadnego czystego obrazu przyszlosci... a nawet posune sie dalej i powiem ze przez to obraz przyszlosci raczej w czarnych barwach widze. Ludzie przyjezdzajacy tu z wiza rezydencka(fakt ze na taka czeka sie latami tez) po 3 latach moga starc sie o obywatelstwo, po 2 latach wizy pracowniczej kazdy moze ubiegac sie o rezydencje a u nas jako ze to prawnicy Nexenu to robia, zlozenie papierow odwlekane bylo w nieskonczonosc... a teraz podobno przepisy sie zmienily i wszystko trwa dluzej. Kanada zaczyna odczuwac skutki kryzysu globalnego i oczywiscie najlatwiej zwalic to na nawal emigrantow i utrudniac im zycie.
Czy pobyt tutaj z wiza stalego pobytu bylby latwiejszy? Oczywiscie ze tak, po pierwsze ten Glupek, moj maz nie musialby az tak duzo pracowac( haha rzad ma racje jednak... byloby to dla szkoda dla panstwa) tyle ze on pracuje ja wol. Musza mu pisac specjalne upowaznienia bo potrafi tam byc po wiecej ni 14 dni bez odpoczynku, po ponad 10 godzin dziencie, 2 godziny dojazdu do pracy w trudnych zimowych warunkach i powstaje obraz pracownika idealnego czytaj idioty... Ja jako nie pracujaca zona tegoz, ktora wziela na siebie wszystko oprocz zarabiania pieniedzy w tym kraju mam dosc... ale o tym kiedy indziej.
Nie mozemy kupic domu... tzn mozemy ale kto wladuje sie w zakup bez pewnosci ze moze tu zostac? Najtanszy dom to jakies 600 tys dolarow, bo tansze to mobile wygladajace jak baraki w dzielnicach, ktorych z okien samochodu strach ogladac. I co? wladujemy sie w kredyt a pozniej okaze sie ze musimy wyjechac bo sie wiza skonczyla? a w wieku jestesmy takim ze na 600 tys kredytu nam nikt nie da, down payment to pewnie ze 20%. A zostawiac 20% z 600 tys bankowi to zupelnie nie w naszym stylu...
Kart kredytowych nie mozemy miec... mamy jedna z limitem na 1000 dol miesiecznie. Funkcjonuje na zasadzie doladowywania... upierdliwe i pilnowac sie trzeba. Fakt ze dlugow nie mamy to chyba jedyna pozytywna strona tego medalu. Ale my tu nie przyjechalismy po dlugi i doskonale radzilibysmy sobie z normalna karta kredytowa...
Zima i bloto wszechobecne wpedzaja mnie w depresje w tempie ekspresowym. No tak bo zima taka fajna, wszedzie bialo i czysciutko, caly syfek jesienny przykryty zostal bialy puchem... Yeah gdzies w wysokich gorach, gdzie nie jezdza ciezarowki to moze tak wyglada. U nas wyglada to tak:
Snieg spadl w pazdzierniku na zielona trawe i wiszace na drzewach liscie i caly czas pada, jest go coraz wiecej i wiecej z tym ze nie jest bialy, przynajmniej w miejscach, w ktore trzeba sie udawac, wszedzie sa zwaly czarnej mazi( nie, nie mazi zmarzlinywygladajacej jak czarne gory lodowe) od czasu do czasu przysypanej warstwa bialego, ktore po 2 godzinach znow jest czarne . Ulice posypywane sa sola i piaskiem. Przylepia sie to do butow i wnosi do domu. Korytarz po naszym wejsciu do domu pelen jest tego syfu. Tutaj rzecza niemozliwa jest miec czyste buty.
Jezdzenie po lodzie do przyjemnych nie nalezy a padajacy snieg i mroz jednoczesnie oznacza lod na drogach non stop. Lod ubity z syfem, ktory przyjechal na kolach ciezarowek z kopalni. Nie mieszkam w dzikiej Kanadzie, gdzie na codzien obcuje sie z czysta przyroda i dzikimi zwierzetami( chociaz to tez) tylko na skraju kopalni odkrywkowych, u wylotu jedynej drogi, ktora przejechac musi kazdy kto do tego miasta wjezdza czy wyjezdza.
No i ludzie... zobaczylam ich prawdziwa twarz... ale to jest temat na nastepny post.
Po przeczytaniu tego co napisalam stwierdzam ze w "tylku mi sie poprzewracalo". Ale moze wlasnie o to chodzi w ponownym poisaniu bloga, zebym uswiadomila sobie ze wcale nie jest mi zle? Tylko z nodow popadam w depreche?
quarta-feira, 2 de janeiro de 2013
od nowa
Bardzo dlugo niczego tutaj nie napislam. Winien jest temu facebook oczywiscie. Plecy ma wielkie wszystko na niego zwalic mozna. Ale chyba zaczne od nowa bo wpadam w taki dol ze musze z siebie wywalac jak najwiecej. A do kazdego z osobna pisac to samo ...juz mi sie nie chce.
Na razie bede marudzic, hejterowac i skamlac!
przelozylo nam sie na 5 rok w Kanadzie... matko!!! a my ciagle z wiza pracownicza, w wynajetym domu bez pewnosci jutra w wieku lat 41 i pol. Wszyscy wiedza ze mam tego dosc.
Zima w tym roku okrutna. zaczela sie 12 pazdziernika i trwa i potrwa jeszcze prawiie 5 miesiecy.
Mam dosc Fortu, tak serdecznie dosc, codziennie rano wmawiam sobie ze jeszcze wytrzymam ale coraz trudniej jest mi w to wierzyc. Ogladam sie za siebie co dzien... to zle. Tesknie za Portugalia, bo to tam sobie wyobrazalam swoje zycie. Chociaz pewnie teraz to juz nigdzie nie bedzie mi do konca dobrze, bo ja to nie tylko ja to jeszcze 3 paczki doczepione do mojej glowy i czasami probuje za nich myslec i czuc...
To tyle tytulem wstepu nowego...
quarta-feira, 10 de novembro de 2010
Sam
Zapomnialam napisac ze Sam znow jest w klasie Diany... i tak jakby zaczeli sie przyjaznic, nawet sie na stay over zapraszaja! Ciekawe jak dlugo to potrwa?
quarta-feira, 27 de outubro de 2010
bedzie zima
gesi odlecialy z gegotem
moze jednak konca swiata jeszcze nie bedzie mimo ze yellowstone tak blisko
terça-feira, 5 de outubro de 2010
Diana
Szkola zmienia jej charakter. Zaczela tam klamac;)
No bo jak nazwac opowiesci o tym ze jej ulubionym kolorem jest rozowy a a ulubiona zabawka jest Barbie???
szuka akceptacjii u dziewczynek...bo tata nakazal jej zaraz na poczatku roku ze musi sie zaprzyjaznic z dziwczynkami zeby mogla zapraszac je do domu na sleep over, stay over i get together. Bo chlopakow zapraszac nie bedziemy!!!
A i tak ulubionym ze tak ppowiem kolorem jest "moro" camuflage!! a ulubiona zabawka miecz Sky Walkera albo Darth Vaidera!!!
A mimo to jest delikatna, grzeczna( nigdy sie tego po niej nie spodziewalismy) i taka dziewczeca w tym swoim upodobaniu do chlopiecego stylu zycia: Beda z niej ludzie. Bedzie z niej kobieta.
Praca domowa
jest bardziej dla mamy niz dla dziecka.
Ale Diana bardzo szybko sie uczy. Za jakies dwa miesiace juz bedzie czytac sama. Dobrze jej to idzie i o dziwo uwielbia szkole.
Ciekawe w jakim jezyku bedzie sie uczylo czytac moje trzecie dziecko? I jaka metoda? David uczyl sie po portugalsku, ale metoda byla mniej wiecej taka sama jak moja w podstawowce czyli skladanie liter w wyrazy i dukanie. Diana uczy sie czytac wzrokowo, calych wyrazow bez rozkladania na pojedyncze litery. Jak na razie idzie jej dosc dobrze. pamieta juz mnostwo slow, potrafi je odnalezc nawet gdy nie sa zilustrowane rysknkiem obok. Zobaczymy!
Tylko ze praca domowa wymaga wiecej wysilu od matki niz od dziecka, no ale ja sie przeciez tez przy tym ucze!
Ale Diana bardzo szybko sie uczy. Za jakies dwa miesiace juz bedzie czytac sama. Dobrze jej to idzie i o dziwo uwielbia szkole.
Ciekawe w jakim jezyku bedzie sie uczylo czytac moje trzecie dziecko? I jaka metoda? David uczyl sie po portugalsku, ale metoda byla mniej wiecej taka sama jak moja w podstawowce czyli skladanie liter w wyrazy i dukanie. Diana uczy sie czytac wzrokowo, calych wyrazow bez rozkladania na pojedyncze litery. Jak na razie idzie jej dosc dobrze. pamieta juz mnostwo slow, potrafi je odnalezc nawet gdy nie sa zilustrowane rysknkiem obok. Zobaczymy!
Tylko ze praca domowa wymaga wiecej wysilu od matki niz od dziecka, no ale ja sie przeciez tez przy tym ucze!
waterpark
fajny jestm Doczekalismy sie wreszcie. Gdy pierwszy raz go zobaczylismy dopiero kopali dziure;)
Woda w basenach moglaby byc jakies 2ºC cieplejsza a w jacuzzi ze dwa stopnie chlodniejsza i byloby doskonale. A i prysznice tez moglyby byc cieplejsze.
jezeli chcesz spotkac kogos, kogo dawno nie widzialas i wstyd Ci zadzwonic bo nie dzwonisz juz ponad pol roku to idz na Mac Island usiadz w wirpoolu i poczekaj chwile. pewnie zaraz sie pojawi. Ot takie wielkie miasto!
A na Mac Island jest prawie wszystko. Uwielbiam to miejsce.
Pandora
Cameron byl w miescie i wszystko jasne...
jestesmy najezdzcami Pandory. Blue people dookola tylko mysla jak nas pokonac i podkulonymi ogonami wyslac do domu.
Kilka cytatow z prasy lokalnej:
...he soon will attempt to right the universe with another movie about blue people and the environement, "the Smurfs go tree-hugging" or some such thing.
There is no one in Hollywood who has the moral rectitude or intelectual capacity to pronunce on the ills of mankind and the trubles of the universe.
He tried to come up here quietly did he? He wouldn't recognize quietude if it grew teeth and bit him
it is ironic that environmentalists charter jets and helicopters to fly to the mines so they can chain themselves to a fence.
Tak! okazuje sie ze Avatar byl o Forcie McMurray, a teraz Cameron przygotowuje sie do drugiej czesci i zbiera materialy, no i musial zrobic sobie wycieczke, oczywiscie przylecial tutaj wyczarterowanym tylko dla niego samolotem, latal nad kopalniami helikopterem etc, nikt go na rowerze nie widzial. Spotykal sie z Indianami, ktorzy nas wszystkich nienawidza i mowil jak to mu przypomina zniszczenie Amazoni. na co natychmiast mu odpowiedziano ze to tak jak porownywac ugryzienie pchly do raka w koncowej fazie. Ale coz...nikt nie potrafi tak patetycznie rzucac slowami jak ludzie z Hollywood.
Juz mamy zapowiedziana nastepna wizyte. Tym razem to superambientalistka Angelina Jolie!
jestesmy najezdzcami Pandory. Blue people dookola tylko mysla jak nas pokonac i podkulonymi ogonami wyslac do domu.
Kilka cytatow z prasy lokalnej:
...he soon will attempt to right the universe with another movie about blue people and the environement, "the Smurfs go tree-hugging" or some such thing.
There is no one in Hollywood who has the moral rectitude or intelectual capacity to pronunce on the ills of mankind and the trubles of the universe.
He tried to come up here quietly did he? He wouldn't recognize quietude if it grew teeth and bit him
it is ironic that environmentalists charter jets and helicopters to fly to the mines so they can chain themselves to a fence.
Tak! okazuje sie ze Avatar byl o Forcie McMurray, a teraz Cameron przygotowuje sie do drugiej czesci i zbiera materialy, no i musial zrobic sobie wycieczke, oczywiscie przylecial tutaj wyczarterowanym tylko dla niego samolotem, latal nad kopalniami helikopterem etc, nikt go na rowerze nie widzial. Spotykal sie z Indianami, ktorzy nas wszystkich nienawidza i mowil jak to mu przypomina zniszczenie Amazoni. na co natychmiast mu odpowiedziano ze to tak jak porownywac ugryzienie pchly do raka w koncowej fazie. Ale coz...nikt nie potrafi tak patetycznie rzucac slowami jak ludzie z Hollywood.
Juz mamy zapowiedziana nastepna wizyte. Tym razem to superambientalistka Angelina Jolie!
segunda-feira, 9 de agosto de 2010
a w polandzie
szopka, wojna krzyzowa. Coraz bardziej czlowiekowi wsyd bo wszedzie pokazuja. Czy naprawde nie mozna by kupic od Szwecjii jednej z tych kamienistych wysp na Baltyku, wybudowac tam wielki dom wariatow i wysylac ich tam by sie spelniali?
Rydzyka z Kaczynskim pierwszych!
Rydzyka z Kaczynskim pierwszych!
dieta raz jeszcze
sie skonczyla;) juz tydzien temu. Zobaczymy jak to teraz bedzie. Na razie jeszcze sobie wielu rzeczy odmawiam. Zaraz pierwszego dnia dostalam jakiegos zatrucia, nawet nie wiem co mam za to winic.
Boje sie! naprawde. drugi raz juz mnie na cos takiego stac nie bedzie. jestem swiadoma ze musze sie pilnowac, nie przesadzac z cukrem, z chlebem.Jesc duzo bialek, przestac pic soki( to znaczy nie zaczynac), no i ruszac sie duzo!
coz...boje sie!
Boje sie! naprawde. drugi raz juz mnie na cos takiego stac nie bedzie. jestem swiadoma ze musze sie pilnowac, nie przesadzac z cukrem, z chlebem.Jesc duzo bialek, przestac pic soki( to znaczy nie zaczynac), no i ruszac sie duzo!
coz...boje sie!
Santa Cruz
Piekna, wielka, prawie dzika, gdzie zapach morza jest silniejszy niz zapach kremow do opalania, dzie rano piasek poznaczony jest sladami mew a nie ludzi a morze spiewa swa odwieczna piesn.
Zostalabym tam z tydzien, ale sama bo zdecydowanie nie jest to plaza dla dzieci. Kapac sie nie mozna, morze jest zbyt gwaltowne, fale bardzo silne e odplyw wciaga i tuz, tuz przy brzegu zaczyna sie glebia. Za to surfisci ja uwielbiaja.
Musze tam wrocic jeszcze...pewnie nie w tym roku, ale kiedys wynajme sobie tam pokoik na tydzien;)
kiedys
chodzilam piechota i nic mnie amortecedory( resory) nie obchodzily, teraz musialam sie nauczyc rozmawiac z facetami w kombinezonach. Troche mnie to wkurza bo Sergio nie zaczal gotowac,( je zupy z puszki), no moze zaczal sobie prac...
a tak by the way samochod nie przeszedl przegladu szczesliwie, jutro mam umowionego mechanika w sprawie tych amortecedorow... te moje dzieci na czterech kolach jakiegos slabego zdrowia sa...starosc nie radosc, ale nei lubie podejmowac decyzjii o operacjach w ich sprawach, bo i tak zawsze bedzie zle, nie ten mechanik, za drogo, oszukali Cie, bo glupia baba jestes itp...
Ale taka jest cena wolnosci, ktora czuje gdy siadam za kierownica, a tankowac przeciez tez nie lubie a bez tego jezdzic sie nie da.
Szczescia sobie dzisiaj zycze, tak u mechanika jak i na ponownym przegladzie.
a tak by the way samochod nie przeszedl przegladu szczesliwie, jutro mam umowionego mechanika w sprawie tych amortecedorow... te moje dzieci na czterech kolach jakiegos slabego zdrowia sa...starosc nie radosc, ale nei lubie podejmowac decyzjii o operacjach w ich sprawach, bo i tak zawsze bedzie zle, nie ten mechanik, za drogo, oszukali Cie, bo glupia baba jestes itp...
Ale taka jest cena wolnosci, ktora czuje gdy siadam za kierownica, a tankowac przeciez tez nie lubie a bez tego jezdzic sie nie da.
Szczescia sobie dzisiaj zycze, tak u mechanika jak i na ponownym przegladzie.
terça-feira, 6 de julho de 2010
zoooooooooooooooooooooom
No to ja lece. Troche zaczyna mnie ogarniac panika, bo trzy sztuki zywego bagazu moga doprowadzic mnie do lez. Lola miala wczoraj bardzo zly dzien wiec jest nadzieja ze dzisiaj bedzie dobry. Pogoda sie zalamuje, moze padac w Forcie, w Lizbonie 39ºC wczoraj! Moze byc nam trudno sie przestawic. No ale tym to bede sie przejmowac za kilkanascie godzin. Teraz nalezy skoncentrowac sie na zachowaniu zimnej krwi.
Niech chociaz ten wulkan nie szaleje.
Niech chociaz ten wulkan nie szaleje.
segunda-feira, 5 de julho de 2010
I'm sorry
Jest w Kanadzie kilka osob, ktore jutro beda leciec z Toronto do Madrytu, prawdopodobnie leca na wakacje i sa z tego powodu bardzo zadowoleni;) Czego nie wiedza to to ze my bedziemy siedziec obok , przed, za nimi i ze to moze byc bardzo nieprzyjemne doswiadczenie i bardzo dluga podroz. Oni nie zdaja sobie z tego sprawy ale ja juz o nich od kilku miesiecy ze wspolczuciem mysle. mam nadzieje tylko ze oni nie beda o mnie myslec przez kilka nastepnych tygodni w kategoriach" Ta okropna baba z trojka strasznych dzieci".
A zdanie I'm sorry powinnam sobie flamastrem na czole napisac.
A zdanie I'm sorry powinnam sobie flamastrem na czole napisac.
o poznawaniu nowych ludzi
Najbardziej lubie moment gdy juz po odpowiedzi na pytanie where are you from nastepuje refleksja ze ja jestem z Polski i wtedy normalnie pada zdanie:
Mam przyjaciolke Polke w Toronto, w Panamie, w Wenezueli, w San Diego, w Austrii...ma takie skomplikowane imie na A, mowimy do niej Aga.
kazdy ma swoja Agnieszke:D
Mam przyjaciolke Polke w Toronto, w Panamie, w Wenezueli, w San Diego, w Austrii...ma takie skomplikowane imie na A, mowimy do niej Aga.
kazdy ma swoja Agnieszke:D
terça-feira, 29 de junho de 2010
glebokie przemyslenia z Polski
Lepiej boso wejsc w psie gowno
Pod sufitem miec nierowno
Pod kosciolem byc staruszka
Z ta staruszka ...dzielic lozko
Miec skrofuly pod ogonem......
Alzheimera z Parkinsonem
Z krematorium dostac paczke
Nic nie jedzac miewac sraczke
Budzic smiech wyrazem geby
Stracic na raz wszystkie zeby
Lepiej czuc do siebie wstreta
Niz miec Jarka - Prezydenta ...
aut znana poetka z Krakowa
Przyjaciele,mam do Was ogromna prosbe,ale prosze nie zawiedzcie mnie.Idzcie 4lipca na wybory i zrobcie wszystko co mozecie,aby w niedalekiej przyszlosci,w czasie spotkan dyplomatycznych,Pierwsza Dama nie szczala do kuwety
Pod sufitem miec nierowno
Pod kosciolem byc staruszka
Z ta staruszka ...dzielic lozko
Miec skrofuly pod ogonem......
Alzheimera z Parkinsonem
Z krematorium dostac paczke
Nic nie jedzac miewac sraczke
Budzic smiech wyrazem geby
Stracic na raz wszystkie zeby
Lepiej czuc do siebie wstreta
Niz miec Jarka - Prezydenta ...
aut znana poetka z Krakowa
Przyjaciele,mam do Was ogromna prosbe,ale prosze nie zawiedzcie mnie.Idzcie 4lipca na wybory i zrobcie wszystko co mozecie,aby w niedalekiej przyszlosci,w czasie spotkan dyplomatycznych,Pierwsza Dama nie szczala do kuwety
segunda-feira, 28 de junho de 2010
najlepszy prezent urodzinowy
bilet do domu
To prawie juz...startujemy 6 lipca, juz czuje zapach siana na lizbonskim lotnisku, juz czuje smak broa e sardynek i i widze sie stojaca w sloncu przenikajacym przez kafle w mojej lazience. Juz czuje zapach ocenu i cieplo pisku na plazy w Carcavelos...Oj, oj stesknilam sie jednak...
To prawie juz...startujemy 6 lipca, juz czuje zapach siana na lizbonskim lotnisku, juz czuje smak broa e sardynek i i widze sie stojaca w sloncu przenikajacym przez kafle w mojej lazience. Juz czuje zapach ocenu i cieplo pisku na plazy w Carcavelos...Oj, oj stesknilam sie jednak...
domingo, 27 de junho de 2010
39
Postawilam dwie swieczki na torcie. dzieci zapytaly ile to? 18;) na kazda? no nie...to po 19 i pol na kazda...
rano Diana super histeryczna w temacie moich urodzin pyta tak:
-Mae, Quantos birthdays ja tiveste?
-39
-that's a lot!!!
-Sim, filha a mae ja é velhota...
-You are not, just you had a lot of birthdays!!!
I dostalam prezent od niej z samego rana; specjalnie dla mnie ubrala sie w jedyna posiadana sukienke i juz minelo tyle godzin a ona ciagle w niej chodzi;) To jest szczyt poswiecenia i dowod oddanej milosci!
rano Diana super histeryczna w temacie moich urodzin pyta tak:
-Mae, Quantos birthdays ja tiveste?
-39
-that's a lot!!!
-Sim, filha a mae ja é velhota...
-You are not, just you had a lot of birthdays!!!
I dostalam prezent od niej z samego rana; specjalnie dla mnie ubrala sie w jedyna posiadana sukienke i juz minelo tyle godzin a ona ciagle w niej chodzi;) To jest szczyt poswiecenia i dowod oddanej milosci!
sábado, 26 de junho de 2010
rezultaty
Tyle bylo o diecie a to sa rezultaty;) Warto bylo?
Chyba tak, jeszcze ne wiem bo to nie koniec. Jezeli YOYO nie wystapi to oczywiscie ze bylo warto.
Chyba tak, jeszcze ne wiem bo to nie koniec. Jezeli YOYO nie wystapi to oczywiscie ze bylo warto.
segunda-feira, 21 de junho de 2010
no comments...
Wczoraj poznym wieczorem( kanadyjski dzien ojca) Tatus znecal sie emocjonalnie nad synem, ktoremu o dniu ojca udalo sie zapomniec...Zaczal go przepytywac z naszych dat urodzenia; moja, swoja, siostry , babci, dziadka a na koncu mowi tak:
e l'enfant terrrible?
i teraz tak: zdziwienie
1. On doskonale znal date jej urodzin
2 zrozumial po francusku
3 nikogo nie zdziwilo nazwanie Loli terrible-bo wlasnie udalo sie nam ja uspic po 2 godzinach meki, i wszyscy w mniejszym lub wiekszym stopniu brali udzial w tym usypianiu.
e l'enfant terrrible?
i teraz tak: zdziwienie
1. On doskonale znal date jej urodzin
2 zrozumial po francusku
3 nikogo nie zdziwilo nazwanie Loli terrible-bo wlasnie udalo sie nam ja uspic po 2 godzinach meki, i wszyscy w mniejszym lub wiekszym stopniu brali udzial w tym usypianiu.
Subscrever:
Mensagens (Atom)