sexta-feira, 25 de dezembro de 2009

Natal na obczyznie



Mama przy garach, Lolinha gotowa do swietowania.

Jakby ktos nie wiedzial to tak wyglada bacalhau com todos, wersja kanadyjska wykonana przez polska supergospodynie domowa. Brak couve portuguesa zrecznie zastopina brukselka!




Polowanie na ostatnie cukierki;) jeszcze ze trzy wisialy w swieta.


Odpoczynek z pelnymi brzuchami!





Kolacja wigilijna w tym roku- mozna powiedziec ze to takie pierwsze swieta bo o tym co bylo w ubieglym roku lepiej zapomniec( przyjecie u brazylijczykow na ktorym bylo jakies 40 nieznanych nam osob, Sergio w pracy przez caly czas, no i ten wirus, ktorego wszyscy zlapalismy i na mysl o jedzeniu robilo sie slabo)

Daniem glownym byl oczywiscie bacalhau com todos.Specjalnie dla glowy domu
Ale nie zabraklo tez barszczu z grzybami- ktory wyszedl mi naprawde swietny...chyba dlatego ze zrobilam go bardzo malo;)
Moje ukochane czarne oliwki z czosnkiem i kolendra!
Kapusta z grzybami tez bardzo pyszna byla. Zezarta do osatniej odrobinki.
Salatka jarzynowa polska-taka zupelnie zwyczajna- jedynym nowym elementem bylo zastapienie 50 % majonezu jogurtem greckim.
Poza tym jedlismy warzywa na surowo!! baby-marchewke, selera,kalafiora i brokuly- pychotka!!!- tez z tym greckim jogurtem.
Indyka musialam upiec od razu w Wigilie bo David plakalby pod stolem cala noc;)
Nadzienie do indyka bylo improwizowane- i prawie ze sobie przez nie ucielam palec- ale to nie nowina...jak nie na jednym to na drugim musialam sobie zrobic doi-doi.
Puding, ktory normalnie jest tak latwy do zrobienia niestety przegotowal sie...sam...bo ja gadalam z rodzina w Polsce w tym czasie zamiast go pilnowac... mimo to tez zostal pozarty;)
Moj bozonarodzeniowy mus czekoladowy- ktory udaje sie zawsze!!!
I salatka owocowa-koniecznie z kiwi i granatami- jakos tak sie przyzwyczailam ze bez tych dwoch owocow to nie jest swiateczna salatka. Granaty kupuje tylko raz w roku- bo wlasciwie to zaden ciekawy owoc i tak klopotliwie sie to je;) ale w swiatecznej salatce musi byc!!!
Serniczek upieczony dwa dni przed swietami tez byl dobrym pomyslem.
Jedynie ciasto z bakaliami ze sklepu nie zachwycilo nikogo.
Na pewien czas chcialabym zapomniec o garach!!!

Co do prezentow...mam nowa filozofie- postspending!!!Prezenty dawalismy sobie przez caly grudzien...wiec pod choinka znalazly sie tylko podarunki dla Diany i Laury a za reszte sobie po prostu pod choinka uroczyscie podziekowalismy;)
Aha! i oczywiscie to byly White Christmas!
Na Pasterce nie bylismy bo trzeba bylo miec bilety, ktore ksiadz rozdawal akurat tej niedzieli gdy nie bylismy w kosciele bo nam Sergio zabral samochod i pojechal do pracy.
A bilety sa wymogiem bardzo surowych warunkow postawionych przez Straz Pozarna. Nie moze byc wiecej osob niz te, ktore oni ustalili jako bezpieczna ilosc! Mieszkamy w Kanadzie. Jak juz wspominalam tu nic nie jest pozostawione na zywiol.

Sem comentários: