terça-feira, 16 de fevereiro de 2010

listy ze szkoly i inne zgryzoty matki trojga

Codziennie dostaje listy ze szkoly. Niektore krotkie, takie tam przypomnienie, niektore na 5 stron. To jest jak readers digest...po pewnym czasie nie da sie tego czytac. Na poczatku Sergio musial je czytac, zdziwiony byl jak zadnego listu dziecko ze szkoly nie przynioslo. A teraz sie wypial, i spadlo to na mnie. Wlasnie leza przedemna trzy takie listy...niestety na koncu jest miejsce na podpis rodzica wiec nie moge tego olac. W Portugalii tradycje epistolarne nie sa az tak rozwiniete;)
i do szkoly chodzilam tylko na wywiadowki a nie na kolacje, dancingi(!!!),succes assembly, mecze koszykowki i tysiac innych. Nie mowiac ze prace domowe jakos zbyt czesto wlaczaja matke do udzialu!!!!
Tak sobie pomarudzilam;)Bo chcialabym czasem miec zycie tylko dla siebie chociaz przez jeden dzien.
to pewnie efekt tej diety;)

jeszcze tylko troszke Agusia. Wytrzymaj!!! Think beach in summer;)))

Sem comentários: