quinta-feira, 25 de fevereiro de 2010

UWAGA niebezpieczenstwo- Lola!



Moja lola jest jak dyscypliny na zimowych igrzyskach, prawie ciagle ociera sie o ciezkie kalectwo...czego to dziecko nie potrafi zrobic? Wiekszosc czasu spedzam na zciaganiu jej z szafek, wydzieraniu jej z rak kredek i dlugopisow gdy z nimi biega, flamastrow gdy je wyssysa, stolkow i krzesel gdy probuje sie wspinac w jeszcze niebezpieczniejsze rejony.
Wszystko co moze zrobic jej krzywde z reguly nie jest w zasiegu jej rak, ale niestety czasami o jakims szczegole zapomne bo wlasnie do niej biegne bo placze, a tu pozniej okazuje sie ze domestos zostal na szafce,a to noz nie zostal schowany...zyje na bombie. Latem nie mozna bylo zostawic uchylonej furtki bo uciekala z domu, teraz gdy czasami nie zamkne drzwi na zamek to wychodzi na dwor bez skarpetek. Nawet tak niwinna zabawa jak skakanie po lozku w wykonaniu tego cyrkowca jest niebezpieczna, bo ona skacze, skacze a nastepnie rzuca sie na brzuch a lozko ma te drewniane wystajace zakonczenia i przeciez jak trafi skronia w taki twardy kant to...nawet myslec mi sie nie chce a co dopiero ubrac to w slowa.
Jak na razie sparzyla sie tylko raz zupa...wiecej wypadkow nie bylo ale to co ja przezyje to moje.

Sem comentários: