segunda-feira, 8 de março de 2010

kulturowe podobienstwo mimo wszystko

O butach bedzie.
Czasami w Lizbonie w sierpniu dzien wstaje taki lekko zamglony, nawet nie zachmurzony i nie zbierajacy sie na deszcz ale wlasnie taki lekko niewyrazny, slonce przycmione poranna rosa, no i niektore moje znajome i nieznajome Portugalki wyciagaja "botas"- dlugie skorzane kozaki, bo to tak jakby sie zima zaczynala- w sierpniu;) nie wazne ze ta mgielka nic nie znaczy, dzien i tak przemieni sie w normalny 30 stomniowy upal. One beda w tym upale chodzic w kozakach. Najczsciej robi mi sie slabo na ich widok;)
Czasami na polnocy Alberty w marcu temperatury skacza do zawrotnych 9ºC, snieg dookola po kolana, ale jezdnie i chodniki czyste i suche, no i niektore moje znajome i nieznajome Kanadyjki wyciagaja sandaly, klapki i japonki- bo to tak jakby sie lato zaczynalo w srodku zimy, nie wazne ze od tego sniegu ciagnie zimnem a dzien w kazdej chwili moze przemienic sie w zimowa nawalnice. One beda w tej zimnicy chodzic z odkrytymi stopami. Zaczynam sie telepac z zimna na sam widok;)
I jeszcze jedna prawidlowosc, wprost proporcjonalna. Jezeli w Lizbonie mamy w zimie powiedzmy +9ºC to na pewno nie spota sie zadnej Portugalki w klapkach na ulicy. A jezeli jakim cudem temperatury w Forcie doszlyby do +30ºC to w zadnym wypadku nie spotkamy ani jednej Kanadyjki w kozakach.
Nie zaliczm siebie do zadnej z tych grup, akurat w kwestii obuwia jestem normalna;)

Sem comentários: