A to efekt:
Nie sa to najlepsze zdjecia, ale na tyle moj fool-proof aparat pozwala.
Coraz piekniejsze zorze udaje mi sie zobaczyc. Ta dzisiejsza przerosla wszystkie inne do tej pory widziane. W pewnym momencie wygladala jak wielowarstwowe zaslony swiatla suszace sie na wietrze, falujace i plynace niebem, a ja malutka pod nimi...i jak tu plakac???
nawt nie zmarzlam na tym dworze.
Dopiero gdy sie zobaczy zorze w pelnej krasie to rozumie sie slowa" wiatr sloneczny", ktore najczesciej ja opisuja w madrych publikacjach, bo to naprawde jest tak jakby dolecial do nas sloneczny wiatr, albo stwierdzenie ze ona siega na setki kilometrow w gore, bo to widac ze ona siega gwiazd, przycmiewajac ich blask.
Sem comentários:
Enviar um comentário